Z rozpędu i w szafach pogrzebałam, gdzie odkryłam dawno zapomniane. Zapasy, relikty nieomal, po prostu prehistoria. Tak stare, ze wstyd się przyznawać. Tylko dlaczego byłam przekonana, że te zapasy od dawna nie istnieją? A są! Leżały sobie głęboko upchnięte! Mało tego, przypomniały mi jeszcze o kilku podobnych niespodziankach. Muszę poszukać i tamtych zapasów, i coś postanowić w sprawie.
Zapaśniczka jedna.
Nie kłębuszek, nie dwa, ale tego cudaka uchowało się w ilości około 8. motków!
Dwa motki, nie ma banderolki, ale w składzie wełny trochę, to pamiętam.
I grubaśny kudłacz. Gdzieś jeszcze powinien być taki melanż wrzosowo-różowy.
NOoooooo! Niezłe znalezisko :)))
OdpowiedzUsuńTo rude jest całkiem fajne, niebieskie motki zresztą też, a kołtunek z moherem taki sobie ;)
OdpowiedzUsuń...oj rzeczywiście, ja pewnie na strychu tez cos bym poznajdowała....pozdrawiam.papa
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam ha, ha :)
OdpowiedzUsuńHej! Ja znalazłam na strychu "aniluks" z lat 80-tych, i akryl, który się z Austrii wtedy przywoziło. Może urządzimy jakies zawody w zapasach? :)
OdpowiedzUsuńheh powaliła mnie cena 140 zł .To sie nazywa chomik ze skleroza :P.A co do prac świetne bede zagladac na pewno :)
OdpowiedzUsuńEkstra znalezisko!
OdpowiedzUsuńStrychu nie mam, ale w kufrach też trochę takich skarbów mam:)
No i super! Jak tylko mocne i nic tego nie"podjadło", to tylko się cieszyć. Też bym chciała coś takiego u siebie znaleźć:)
OdpowiedzUsuńNic nie podjadło, test na rozrywanie też z dobrym wynikiem - da się z tym coś zrobić.
OdpowiedzUsuńPiękne znalezisko :) Przyjemnej i twórczej pracy życzę!
OdpowiedzUsuńImponująca kolekcja , ja może nie mam tego tak dużo , ale też uzbierałam 2 bardzo głębokie szuflady . W IKEA kupiłam świece zapachowe i dzięki nim wiem ze żaden mol ich mi nie podjada .
OdpowiedzUsuńOj przypomniałaś mi o IDZE :)cieniutka to była włóczka i będąc w szkole średniej wydłubałam sobie z niej popielaty rozpinany sweterek.Był taki fajny,czemu ja go sprułam?...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMałgosia