15070 metrów

.32545 metrów

wtorek, 15 lutego 2011

Archeologia

Archeologia, czyli wygrzebane z czeluści zapomnienia - ciąg dalszy .

Absolutnie niesamowite, pamiętam, jak mama dziergała z tego chusty i szale na zamówienie.
Myślę, że miały być zwiewne, delikatne, cieniutkie, eleganckie jak te dzisiejsze ze wspaniałych  wysokogatunkowych włóczek... zapewne za takie wtedy uchodziły, bo trudno było o przyzwoite włóczki.
Dzisiaj - marny ersatz:


Ten "szintetikus" to bardzo cienka nitka, ostra i sztywna, z niemal  mikroskopijnej grubości srebrzystymi kłaczkami, które nawet ładnie mienią się w świetle.  Z ciekawości zrobiłam próbkę - nawet na grubych drutach wydaje się pancerna. Bez sensu też byłoby to coś łączyć z inna nitką, bo nawet jako dodatek zepsuje wszystko.
Uchował się jeden motek czarny i dwa kłębki całkiem ładnego brązu.

Inna ciekawostka, o której mam całkiem pozytywne wspomnienie.
Elana z wełną, w proporcji 30/70.
To kupowałam sama wiele lat temu (vide cena!), zrobiłam sweter, który był bardzo przyjemny w użytkowaniu, nie mechacił się, nie wyciągał, nie wypychał i świetnie wyglądał.
Przędza ma miły "bawełniany" chwyt i pomysłowo wymieszane rożne odcienie zieleni:


"Wykopał się" jeden motek i kilka małych kłębuszków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz