Żółta nieskończoność... brutalnie kojarzy mi się z mało eleganckimi dowcipami o żółtych papierach i wariatkowie. Wgapiając się w tę stworzoną przeze mnie żółtą nieskończoność jestem właśnie w samym jądrze prywatnego, dziewiarskiego wariatkowa. Tkwię w nim już ponad rok, a widać tylko żółty horyzont, który wciąż się oddala, oddala, oddala...
Jak to horyzont - im jesteś bliżej, tym bardziej się odsuwa.
Najgorsze, że nie wiadomo, dlaczego wciąż tak daleko do końca.
Był czas, że przez kilka tygodni żółta nieskończoność zamieszkała w moim łóżku.
Nie powstało w tym czasie nawet kilka okienek.
Już nigdy nie będę sypiać z robótką, przyrzekam!
Maxi, kolor 347, bawełna merceryzowana 100%, ok. 565 metrów w motku 100 g.
Szydełko 1,4 mm.
jak to tak? przecież... z Maxi szydełkuje się świetnie ;)
OdpowiedzUsuńwidać będzie to coś pięknego... więc warto za szydełko złapać i kończyć ;)
pozdrawiam :-]
Bardzo lubię nici Maxi, więc powoli skończę ;)
OdpowiedzUsuń