Niewielkie kłębuszki grubej bawełny w śmietankowym kolorze, wydobyte z czeluści zapomnienia.
Od lat nie widziałam takiej solidnej bawełny w sklepach i pewnie już nie zobaczę.
Byłaby doskonała na narzutę czy poduszkę.
Odkopane resztki zostały zamienione w trzy serwetki o ciekawym, rustykalnym charakterze.
Serduszko na razie powędruje do szuflady - lubię je robić, ale niekoniecznie lubię widzieć w domu.
Dwie pozostałe mają już swoje miejsce.
Wymiary:
owalna - 51 x 42 centymetry;
serce - szerokość i wysokość po ok. 39 centymetrów;
kwiatkowa - najdłuższy wymiar 38 centymetrów.
Piekne. ja tez odkopałam własnie tyle że na strychu cioci bawełniane nici. Kolorek kremowy czy jasny beż - nici chyba jeszcze z czasów pewexu ale robi sie na nich super. Też powstają serwety
OdpowiedzUsuńhttp://janielka.blogspot.com/
Ale robotna z Ciebie kobitka :)
OdpowiedzUsuńŚwietne!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKoronkowa robota! Serduszko fajnie by wyglądało jako jeden z elementów czegoś większego. Samo w sobie pewnie bym mocno usztywniła i zawiesiła w oknie. Śliczności
OdpowiedzUsuńśliczne :) a wszelkie serduchowe motywy uwielbiam!
OdpowiedzUsuńTakie ładne to serduszko a ty z nim do szafy, szkoda. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńpiękne koronki!:)
OdpowiedzUsuńJak to fajnie gdy można coś "odkopać".A z efektu tych wykopalisk możesz być dopiero dumna.Piękne te serwetki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
bardzo fajne wykopalisko ci się trafiło, zrobiłaś fajne serwetki, a te sercowa cudna, aż żal ją chować do szafy!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń