Szalik w tonacji ciemnoniebieskiej, z akcentami granatu, szarości i bardzo ciemnego turkusu (kolory na zdjęciach niezbyt wiernie oddają rzeczywistość).
Włóczka Himalaya Padisah, wełna z akrylem 30/70. Użyte 2 motki po 100g.
Ściągacz angielski. Luźny splot, druty 5.
Włóczka Himalaya Padisah, wełna z akrylem 30/70. Użyte 2 motki po 100g.
Ściągacz angielski. Luźny splot, druty 5.
Wyrób miękki, miły dla skóry, lekki mimo wrażenia grubości, dobrze się układa, ale…
Został mi jeden motek, do którego dodam nitkę z innych resztek i coś tam niedużego wydziergam, jednak to będzie koniec mojej styczności z Himalaya Padisah.
Włóczka szczerze mówiąc – taka sobie. Po części wygląda, jakby była z waty. Nitka bardzo podatna na przerwanie, miejscami „rozłazi się” się przy mocniejszym naciągnięciu. Mimo pięknego wybarwienia więcej tej włóczki nie kupię. Nie warto.
Długość zużytej nitki ok. 360 metrów.
Szal baktus, dość duży. Na rogach ma wyplecione warkocze z włóczki. Można owinąć się nim, zarzucając na plecy, krzyżując z przodu, z tyłu i wiążąc z przodu. Świetnie to wygląda na płaszczu.
Niestety, nie mam już dostępu do szala. Natychmiast trafił w ręce właścicielki.
Wykonany jest z resztek, z trzech nitek: ciemny turkus to wełna z akrylem 40/60 (jeszcze czechosłowacka Marijana – Pazinka); czerwono-szara to Alpaca – Elian, alpaka z akrylem 20/80; czerwona to krajowy akryl Puchatka. Trudno określić wagę lub metraż licznych kłębków i kłębuszków zużytych na ten szal.
Druty 7, ścieg francuski, luźny splot.
Hm, a miałam ochotę na tę włóczkę... No cóż, będę się zastatnawiać zanim kupię (jeśli kupię).
OdpowiedzUsuńKupiłam testowo, na ten szalik. Jak mi się nitka rozeszła, zaczęłam "badać" :) Poza tym mam wrażenie, że dzianina z tej włóczki będzie podatna na mechacenie. Za jakiś czas spróbuję dowiedzieć się od właściciela.
OdpowiedzUsuńŻal mi pięknych kolorów, ale z drugiej strony - ładnych i oryginalnych włóczek nie brakuje.
śliczny szal i na pewno bardzo ciepły
OdpowiedzUsuńPodpisuję pod "bylejakością " włóczki. Jest beznadziejna i na dodatek farbuje.....ale szalik wyszedł śliczny :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
A ja z Padishaha robię od dawna i z przyjemnością. Rzeczywiście, jest lekko tylko skręcona i rozchodzi się po mocnym pociągnięciu, ale taka już uroda tego typu przędzy. Kwestią gustu jest, czy komuś pasuje, czy nie. Mnie się nie mechaci, a robię z niej rzeczy często noszone (szale, chusty, poncza). Jedno, czego w niej nie lubię, to to, że obłazi. Ale radzę sobie, nosząc ją na rzeczach, na których "oblezienia" nie widać.
OdpowiedzUsuńhttp://robotkiwarminskie.blogspot.com/
Fakt, przyjemnie coś się robi z tej włóczki, tak miło mizia się po palcach ;)
OdpowiedzUsuńNo i prawda, że osobiste preferencje mają wpływ na nasze zdanie.